Pszelarskie ferie

Zima uderzyła raz, a dobrze - ale w styczniu. Dni mijały i tygodnie, mróz

trzymał, jak się patrzy. Ale tym razem mazowieckie i dolnośląskie znalazły

się na końcu listy rotacji zimowych ferii szkolnych. W ten sposób, zamiast

na narty, pojechaliśmy w góry pszczelarzyć.

Tak czy owak zapakowaliśmy auto wszelkim sprzętem niezbędnym do odbycia

ferii zimowych (narty na wszelki wypadek też zostały zapięte na dachu) i po

kilku godzinach trudnej drogi we mgle zostaliśmy gościnnie przyjęci przez

państwa Zarembów (Przedsiębiorstwo Pasieczne BioApis[1]) w ich posiadłości

ziemskiej, w Kotlinie Kłodzkiej.

1:

https://www.facebook.com/Bioapis-987562951359055/

Pogoda była fest, jak pisał poeta[2], *jak nie w Polsce, jak nie w górach*.

Słoneczko pięknie grzało, a pszczoły już były po oblocie oczyszczającym.

Z radością udałem się na wycieczkę po pasieczyskach. W końcu z moich

pszczół zostały ledwie resztki, choć cudzymi się pocieszę.

2:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Jacek_Kaczmarski

Jaszkowa już lata [IMG]

Wyjazd ten był takoż krajoznawczy, co i szkoleniowy. Mózgi ruszyły z

pełną prędkością, szybciej nawet, niż auto, którym odwiedzaliśmy

kolejne pasieczyska.

Tu krótki wtręt związany z tak zwanym leczeniem pszczół, czyli zadawaniem

im różnych specyfików w celu protezowania ich odporności w walce z

patogenami: otóż zarówno ja, jak i Konrad zapodaliśmy tę samą, wspólnie

uzgodnioną substancję - tymol. Została tak samo przygotowana, metody

dopracowaliśmy się wspólnie. Ostatecznie wyszły dwie różnice:

niego już skończył się sezon pożytkowy, był po miodobraniu, kiedy u nas

rodziny dopiero odbudowywały się do zimy po naszych staraniach.

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/02_podano_karminie.jp

g Rodzina wcina ciasto i syrop [IMG]

Wnioski z tego po długich dyskusjach i przemyśleniach wyciągam dwojakie:

hojnie zapodając im do ula amitrazę w wielokrotnych dawkach jesienią i na

wiosnę - czego sprzedawca wcale nie krył, bo to w środowisku pszczelarskim

nie jest powód do wstydu, tylko do dumy - skuteczność pszczelarstwa

polskiego liczy się zerowymi stratami na wiosnę.

musiał wiedzieć. Na wielokrotnych dawkach amitrazy prawdopodobnie spora

część by przeżyła, pomimo stresu związanego z przetransportowaniem ich o

prawie 400 kilometrów do innego środowiska, innych pożytków oraz innych

patogenów.

Problem polega na tym, że mnie się taka metoda nie podoba. Nie interesuje

mnie pszczelarstwo stanowiące odbicie naszych dumnych przemysłów mięsnego i

jajczarskiego, gdzie zwierzęta faszeruje się antybiotykami, aby w ogóle

dotrwały do wieku produkcyjnego. Nic na to nie potrafię poradzić, ale w

przypadku moich pszczół, to ja mogę podjąć decyzję. Od czasu, gdy

dowiedziałem się, co pszczelarze uważają za racjonalne leczenie,

przestałem kupować miód na bazarze. W moich oczach niczym się on

potencjalnie nie różni od tego z supermarketu. Stężenie tak zwanej chemii

jest podobne. To chyba nie jest zupełnie racjonalne, ale tak to czuję,

przynajmniej na razie. Koniec dygresji.

Pogoda była w miarę ładna, ale śnieg topniał z siłą wodospadu. O nartach

nie było mowy, więc dzieci jeździły konno, a my spędzaliśmy dnie w

stodole zamienionej na warsztat stolarki pasiecznej. Przerwane ongi rozważania

na temat możliwych rozwiązań budowy ula zostały na nowo podjęte i

dopasowane do drewna, jakie kupił Konrad.

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/04_prace_w_stodole.jp

g Stodoła - warsztat [IMG]

Było to, by znowu odlecieć w cytaty, drewno *najtańsze*. W jego okolicy

były to obrzynki desek świerkowych długości 1,2m. Dobrze, że piła

działała sprawnie. Piwa też nie brakowało.

Na pierwszy ogień opracowana została najprostsza dennica osiatkowana. Potem

dennica dla nukleusów prowadzonych wg wskazówek Kirka Webstera[3], dennicowy

poławiacz pyłkowy, korpusy Zandera, daszek...

=>

http://wolnepszczoly.org/notatnik-pasieczny-cz-6-lato-tworzenie-nukleusow-i-pocz

atek-glownego-pozytku/ 3:

http://wolnepszczoly.org/notatnik-pasieczny-cz-6-lato-tworzenie-nukleusow-i-pocz

atek-glownego-pozytku/

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/28_nasze_dokonania.jp

g Nasze dokonania [IMG]

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/29_konrad_i_dokonania

.jpg Konrad i dokonania [IMG]

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/30_krzysio_i_dokonani

a.jpg Krzysio i dokonania [IMG]

W międzyczasie udaliśmy się także na wycieczkę do bartników. Bo kiedyś

ludzie nie zmuszali pszczół do mieszkania w drewnianych pudłach z ramkami. Z

jakiegoś powodu przez całe wieki pozwalali im gospodarować wedle własnego

uznania.

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/12_barci_otwieram.jpg

Otwieram barć [IMG]

Dla możliwości pozyskania nadwyżek miodu i wosku ułatwiali pszczołom

zadanie dłubiąc w drzewach barcie oraz wieszając kłody. W ten sposób nie

musieli latać po całym lesie i szukać miejsc potencjalnie nadających się

do osiedlenia pszczół, tylko tworzyli nowe, znane sobie i oznaczone znakiem,

tak zwanym ciosnem.

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/11_barc_wysoko.jpg

Tyłek Konrada przy barci [IMG]

Barcie i kłody stanowiły odpowiedniki naturalnych siedliszcz pszczelich,

wzbogacone o duży otwór serwisowy niezbędny człowiekowi do skutecznego

rabowania miodu i wosku.

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/13_kloda_bartna.jpg

Kłoda bartna na drzewie [IMG]

Nie było w nich żadnych ramek, nie zmuszano pszczół do wieszania plastrów

w jakimś określonym porządku. Co spadło, zostawało na dnie barci, chyba,

że podczas kleczby[4] bartnik przy okazji coś pomógł. Ale ponieważ nie

miał takich strojów, jak dziś są w użyciu, podejrzewam, że nie tracił

czasu. Podmiatanie barci, jak wynika z dokumentów, miało miejsce raz w roku i

dziś ma odzwierciedlenie w corocznej wymianie i podmiataniu dennic ulowych -

na wiosnę. Po zakończeniu podmiatania bartnik osiedlał się w boru, w

przydzielonej mu chatce bartnej zwanej stanem. Do pory miodobrania zajmował

się dzianiem następnych barci, co bardzo ściśle regulowały przepisy prawa.

Przypuszczać należy zatem, że bartnictwo było zawodem zyskownym, a produkty

pszczele dawały ogromny dochód do kasy książęcej, skoro władcy długo

trzymali na nie monopol, a bractwa bartne uważnie strzegły swoich prerogatyw.

4:

http://bartnictwo.com/pl/2015/09/10/kleczba-czyli-lesne-miodobranie/

Kiedy lasów ubywało, a przybywało pól, stopniowo barcie odpiłowywano z pni

drzew przeznaczonych na ścięcie i przewożono bliżej ludzkich siedlisk. W

ten sposób z bartnictwa narodziło się (w Północnej Europie, w basenie

Morza Śródziemnego wyglądało to inaczej) pszczelarstwo. Najpierw kłody

umieszczano na wysokich postumentach, potem stopniowo coraz niższych. Potem

przyszła do Europy Rewolucja Przemysłowa[5] i pojawili się innowatorzy tacy

jak [Petro

Prokopowicz](https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Prokopowicz_(pszczelarz[6]) z

Ukrainy, Jan Dzierżoń[7] ze Śląska, August von Bersepsch[8] z Prus, Lorenzo

Langstroth[9] z USA i... Kłody zmieniły się w ule (nota bene, słowo "ul"

oznacza coś wydrążonego w środku), w ulach pojawiły się ramki, a

pszczoły przestały być traktowane jak wolne i dzikie stworzenia, za to

zaczęto do nich wdrażać metody znane z przemysłowej produkcji mięsa, mleka

i jaj.

5:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Rewolucja_przemysłowa

6:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Prokopowicz_(pszczelarz

7:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Dzierżon

8:

https://pl.wikipedia.org/wiki/August_von_Berlepsch

9:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Lorenzo_Langstroth

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/10_barci_od_srodka.jp

g Barć od środka [IMG]

Mieliśmy okazję zajrzeć do niedawno dzianej barci, wciąż czekającej na

zasiedlenie - bo to od pszczół zależy, kiedy i czy w ogóle wybiorą sobie

daną barć na dom. Spotkanie zaowocowało projektem urządzenia fachowego

szkolenia bartniczego dla chętnych z terenów Dolnego Śląska. W programie ma

być piwo, kiełbaski, ognisko, grochówka... I warsztaty z dziania barci.

W powrotnej drodze jeszcze zahaczyliśmy o jedno z pasieczysk, aby pozbierać

daszki zerwane przez wiatr. Grząskie błoto na terenach zajętych pod

agrokulturę zafundowało nam parokilometrowy spacer. Bo o dojeździe nie było

mowy.

Pasieczysko pod lipką [IMG]

Zainspirowani doświadczeniami, z resztek desek pozostałych po tygodniowych

warsztatach ze stolarki pasiecznej (2 kubiki drewna przerżnięte na mniejsze

deseczki) sporządziliśmy sobie mazowieckie odmiany kłód bartnych, czyli

paki[10].

10:

http://ulebezramkowe.blogspot.com/2014/01/paka-xxi-wieku-ver-10.html

Paki dwie [IMG]

Oczywiście, kimże byśmy byli my, nieodrodni praprawnukowie Rewolucji

Przemysłowej, gdybyśmy nie spróbowali "ulepszyć" tradycyjnego projektu?

Dodaliśmy, wzorem braci Japończyków, kratkę dla podwieszenia plastrów.

Wzorem metody ojca Warre[11] na to położyliśmy "poduszkę"[12] do

wypełnienia trocinami. Ma pełnić rolę delikatnego izolatora, ale przede

wszystkim pochłaniać nadwyżki wilgoci.

11: http://www.ruche-warre.com/
12: http://warre.biobees.com/

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/21_paka_od_srodka.jpg

Paka od środka [IMG]

Zrobiliśmy także dodatkowy wylotek przy dnie - by ułatwić pszczółkom

sprzątanie dna po zimie. To pewnie zbytek szczęścia, ale zobaczymy.

Już w dniu wyjazdu, niemal rzutem na taśmę, zmontowaliśmy jeszcze jeden

ulik Warre, niemal w 100% zgodny z wytycznymi ojca Emile Warre sprzed 100 lat.

Wyszło na to, że Konrad będzie mógł zbudować jeszcze kilkadziesiąt sztuk

takich ulików z samych odpadów pozostałych po cięciu desek na korpusy,

dennice i daszki Zandera.

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/31_konrad_paka_i_warr

e.jpg Paka, Warre i Konrad [IMG]

Co tu dużo gadać, zabawa była przednia, choć może nie do końca zgodna z

powszechnym w tym czasie zimowym szaleństwem. Jakoś mi to nie przeszkadzało,

a przypuszczam, że moim dziewczynom również.

Kiedy poprzednio wracaliśmy do domu od Zarembów, na dachu transportowaliśmy

z drżeniem i bojaźnią osiem sztuk kompletnych uli Zandera, z ramkami,

daszkami i wszelkimi szykanami. Kiedy zajechaliśmy wówczas na postój do Maka

w Piotrkowie, jacyś miejscowi cwaniacy ogłosili nas Rumunami, co miało

nawiązywać do wydarzeń sprzed 20 lat, gdy duża liczba Romów

przewędrowała podobnie "objuczonymi" samochodami do Polski.

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-02-25/32_trumna_na_dachu.jp

g Trumna na dachu [IMG]

Tym razem obawialiśmy się, że ktoś nas będzie podejrzewał o transport

trumny...

Na szczęście całą podróż odbyliśmy jednym przejazdem, bez zatrzymywania,

aż do domu. Dobre wrażenia z pobytu u mentora oby zaowocowały pszczelarskim

sukcesem w nadchodzącym sezonie.

Co rozumiem przez pszczelarski sukces?

Nie nadzwyczajne zbiory miodu. Wystarczy mi, że moje pszczoły w rozsądnym

odsetku, pozwalającym odbudować liczebność pasieki, przeżyją następną

zimę.

Nie traćmy zatem czasu, do roboty!

📅 sob 25 lutego 2017

↩ Index (Strona główna)
📁 Pasieka - Zapiski
#zapiski
#prace
#leki